Birma należy do bardzo popularnych kierunków turystycznych, jeżeli chodzi a Azję. Kiedyś znajdowała się w stanie głębokiej izolacji od reszty świata. Dziś coraz bardziej otwiera swoje granice serdecznie witając przybyszów z zewnątrz. Jednak wciąż wiemy o tym kraju bardzo mało. Oto kilka ciekawostek na temat Birmy, które zapewne nie jednego zaskoczą.

Osiem dni tygodnia
Birma posiada swój własny tradycyjny kalendarz. Duże znaczenie ma w tym kraju religia i astronomia i to głównie na nich opiera się sposób liczenia czasu. Istnieje tu osiem dni tygodnia. Oczywiście taki podział tygodnia obowiązuje jedynie w kalendarzu ceremonialnym. W codziennym życiu tydzień ma, jak u nas, siedem dni. Co ciekawe, każdy dzień tygodnia w tradycyjnym kalendarzu ma przypisany swój kierunek świata, planetę oraz znak zodiaku. Aby dostosować dni tygodnia do międzynarodowych standardów podzielono środę na dwie części. Pierwsza trwa od północy do południa, zaś druga od południa do północy.

Spódnice, zamiast spodni
Najpopularniejszym strojem noszonym w Birmie są longyi. To rodzaj długiej spódnicy, noszonej zarówno przez kobiety, jak i przez mężczyzn. Tradycyjne longyi posiadają kształt tuby. Nadmiar materiału jest wiązany w sporej wielkości węzeł. Mężczyźni wiążą longyi z przodu, kobiety natomiast z boku. Wykonane z kolorowych, wzorzystych tkanin wyglądają bardzo efektownie. Tradycja noszenia longyi nie ginie. Nawet wśród najmłodszego pokolenia można spotkać chłopców w tradycyjnych birmańskich „spódnicach”. Ubierane są na pole, do sklepu czy do biura. Nie rzadko mężczyźni uprawiają w nich sporty. Trzeba przyznać, że w gorącym i wilgotnym birmańskim klimacie taki strój sprawdza się doskonale.

Cmokanie
W Birmie na porządku dziennym są odgłosy przypominające nasze dawanie całusa. Charakterystyczne cmoknięcia słychać bardzo często w restauracjach. Jest to, bowiem birmański sposób zwracania na siebie czyjejś uwagi. Podczas, gdy my przywołujemy kelnera dłuższym spojrzeniem czy skinięciem głowy, Birmańczycy cmokają. Kelnerzy są do tego przyzwyczajeni i od razu reagują na przeciągłe cmokanie.

Birmańczycy żują krew?
Takie możemy mieć wrażenie, gdy po raz pierwszy znajdziemy się w tym kraju. Na birmańskich chodnikach co parę kroków można spotkać krwiste plamy. Jednak wcale nie jest to krew, a betel. Jedna z najpopularniejszych używek w krajach azjatyckich. W liść pieprzu betelowego zawijane są orzeszki palmy areki, sproszkowane mleko wapienne i inne dodatki np. tytoń. Nierzadko zamiast tytoniu dodawane są narkotyki, co oczywiście jest nielegalne. Po chwili żucia betel puszcza czerwony sok. Odchrząkiwanie i spluwanie to tutaj codzienny widok. Betel jest popularny do tego stopnia, że do biletu komunikacji miejskiej dołączany jest jednorazowy woreczek, do którego podróżujący mogą spluwać. Dla przeciętnego Europejczyka widok jest dosyć obrzydliwy, ale po jakimś czasie można się przyzwyczaić. Betel można tu kupić wszędzie, a żują dosłownie wszyscy: od małych chłopców po wiekowe staruszki.

Samochody jeżdżą pod prąd
W Birmie obowiązuje ruch prawostronny, ale jedynie w teorii. W praktyce większość samochodów jest przystosowana do ruchu lewostronnego i nie rzadko zdarzają się kierowcy jeżdżący pod prąd. Całe zamieszanie wynika z decyzji generała Ne Wina, który w 1970 roku nagle postanowił zmienić ruch lewostronny, który był spadkiem po brytyjskiej kolonizacji, na prawostronny. Ponoć generałowi przyśnił się proroczy sen, który skłonił go do takiej decyzji. W krajach, z których najczęściej i najtaniej importuje się samochody do Birmy nikt takich snów nie miał, więc ruch lewostronny obowiązuje tam nadal.

Ktoś tu zapomniał zmyć maseczkę?
Na twarzach mieszkańców Birmy, najczęściej kobiet, można zobaczyć żółtawe mazy. To Thanaka, czyli najpopularniejszy birmański kosmetyk. Wytwarza się go z drzewa o takiej samej nazwie. Żółte paski, kręgi oraz inne wzory mają nie tylko upiększać. Thanaka ma silne właściwości przeciwbakteryjne i doskonale chroni skórę przed promieniami słonecznymi. Spotyka się ją w dwóch formach: mazi albo kamienia. Dodaje się do niej wodę, która nadaje właściwą konsystencję i pozwala rozsmarować specyfik na twarzy.

Specjalna kategoria mieszkańców
W osiemdziesięciu procentach mieszkańcy Birmy to wyznawcy buddyzmu. Na birmańskich ulicach można, zatem spotkać mnichów buddyjskich w pięknych szafranowych szatach. Wyruszają oni o poranku w drogę, a ich celem jest uzbieranie od ludzi darów w postaci pieniędzy lub jedzenia. Mnisi stanowią tutaj zupełnie odrębną kategorię ludzi. Nie uznaje się ich za zwykłych mężczyzn w związku z tym zakazane jest np. ich dotykanie.