To naturalne, że dzieci zmieniają w życiu wszystko. Dlatego nie wierzcie, jak będą wam żony mówiły: “Nie, kochanie, nic się nie zmieni, będzie tak jak teraz, tylko z dziećmi.” Na pewno będą sugerować, że pojawienie się dzieci w życiu młodego człowieka to nie żadna rewolucja, że nadal można będzie chodzić do kina, skoczyć wieczorem do sklepu i wyjść na miasto z kumplami. Prawda jest nieco inna – wszyscy rodzice wiedzą, jak bardzo dzieci przewracają świat do góry nogami! Poniżej znajdziesz poradnik, dotyczący podróżowania po świecie całą rodziną - z dzieciakami! Przeczytaj go koniecznie!

Weźmy dzieci ze sobą w drogę, świat czeka!
Nie ulegajmy stereotypom i wyruszmy z dziećmi w świat! Musisz wiedzieć o tym, że dzieci są świetnymi podróżnikami, doskonałymi obserwatorami i błyskotliwymi komentatorami rzeczywistości. Bardzo często są również o wiele bardziej wytrzymałe niż dorośli, otwarte na nowe wyzwania, radośniejsze i … po prostu kochane. W związku z tym podróże z nimi są zawsze źródłem wielu naprawdę przezabawnych i zupełnie nietypowych sytuacji – szczególnie, gdy dojdzie do spotkań z miejscowymi. Na pewno rozglądające się ciekawie dookoła dzieci objuczone wielkimi plecakami (a szczególnie te “białe” dzieci, zwane w niektórych częściach świata “nino gringo”) pojawiają dużo rzadziej w miejscach turystycznych, niż obwieszeni aparatami “podróżnicy” z wycieczkowych autokarów. Ponadto dla wielu gospodarzy rodzina podróżująca z dziećmi jest po prostu czymś wyjątkowym, swego rodzaju “sygnałem pokojowym”, znakiem do rozpoczęcia miłej rozmowy, uśmiechnięcia się, zaoferowania gościny lub wspólnej zabawy. Dlatego, aby to poczuć oraz zrozumieć, trzeba by zobaczyć bandę umorusanych, na oko sześcioletnich, ekwadorskich piłkarzy w jednej z wiosek wysoko w Andach, kłócących się zajadle po hiszpańsku, w której z ich drużyn ma grać wyższy od nich o głowę blondynek “Bernardo de Polonia”, będący owego wieczoru sensacją na skalę wizyty Madonny w waszym mieście.

Podróże z dziećmi mogą być ciekawe!
Przede wszystkim podróży z dziećmi nie należy się bać. Pomyśl - z jakiego powodu miałoby to być dla nich niedobre, skoro cała ich aktywność skupia się na chłonięciu oraz uczeniu się otaczającej nas rzeczywistości? Cała magia polega właśnie na tym, że zamiast pudła czterech ścian, bajek puszczanych w telewizji czy gier na konsoli - dajemy im smaczne kąski, niepowtarzalne widoki oraz dziwne środki transportu. Nawet lokalną kuchnię dziecko-podróżnik może poznawać od małego. Ponadto jak już podrośnie na tyle, że może jeść normalne potrawy, czerpać może z lokalnych specjałów garściami. Okazuje się, że próbowanie smażonych chrząszczy oraz soku z żaby w czasie podróży dookoła świata może być naprawdę fantastyczną przygodą dla naszych dzieci! Potem wystarczy im przypomnieć o włoskich lodach, wietnamskiej zupie pho lub słodziutkich bananach z Ameryki Południowej - dzieci to uwielbiają! Rzecz jasna trzeba uważać zarówno na względy higieniczne, jak i na niespodzianki.

Zdrowie, higiena i bezpieczeństwo dziecka
Co prawda jeśli chodzi o zdrowie, bezpieczeństwo i higienę, to napisano na ten temat tony książek. Poza tym przecież każdy z nas rodziców ma olej w głowie i wie, kiedy dla dziecka jest niebezpiecznie. Zwykle wiemy, co można jeść, a czego nie. Zazwyczaj dobrze orientujemy się - gdzie pójść, z kim się zadawać, a z kim lepiej nie. Sami wybieramy do którego strupieszałego autobusu można jeszcze wsiąść, a do którego już na pewno nie. W związku z tym, jeśli tego się nie “czuje” nawet we własnym mieście, żadne poradniki podróżnicze nie pomogą. Pamiętaj, że krzywdę dziecku można zrobić po prostu będąc bezmyślnym. Niestety, pecha można mieć nawet na własnym ogródku, więc nie ma też sensu zbytnio przesadzać z ostrożnością. Generalnie - szkoda tracić życie na zamartwianie się, chuchanie i trzymanie dzieci pod spódnicą.

Podróże, prezenty i pamiątki dla dziecka, ale najważniejszy i tak jest....
Warto jeszcze wspomnieć o jednej ważnej sprawie - w czasie długiej podróży rodzic może dać dziecku coś bardzo cennego, co dziecka na pewno nie zepsuje, nie spaczy, a też nie rozpuści – niezależnie od tego, jak dużo będziemy tego dziecku dawać. I nie chodzi tutaj o pieniądze, prezenty, rowery, konsole, komputery czy ciuszki, nie chodzi także o edukację – nic to nie da, jeśli nie będzie tego czegoś. I nie chodzi tu też o miłość, o nie! Przecież jej potrzeba jest tak oczywista, że nie ma sensu, aby o niej pisać. Jednak bez tego jednego, ważnego pierwiastka, sama miłość rodzica do dziecka jest pusta jak tykwa w czasie suszy w Sudanie. Otóż chodzi o rzecz, o którą w dzisiejszych czasach tak niezmiernie trudno, gdy wszyscy pracujemy, biegamy, coś nieustannie załatwiamy, uczymy się. Tą bezcenną rzeczą jest … czas!