Dla miłośników tanga podróż do Argentyny jest jak spełnienie marzeń – w końcu Buenos Aires jest światową stolicą tanga, a gdy tylko zachodzi słońce, całe miasto zaczyna tańczyć. I nie chodzi nam tylko o fizyczny taniec, ale przede wszystkim ten metafizyczny, który wyczuwa się wszystkimi zmysłami. Dzisiaj opowiemy Wam o naszej podróży do Argentyny, która nieodwołalnie skradła nasze serca. Oprócz roztańczonego Buenos Aires wybraliśmy się także na kilka dni, by zobaczyć, jak wygląda koniec świata. Jeśli jesteście zainteresowani naszą przygodą, koniecznie przeczytajcie tę relację. Zapraszamy!

Światowa stolica tanga – Buenos Aires
Buenos Aires jest nie tylko stolicą Argentyny, ale przede wszystkim to miasto kojarzone jest z najbardziej namiętnym tańcem na świecie, czyli z tangiem. W Buenos Aires nie ma chyba takiej osoby, która przynajmniej raz w życiu nie zatańczyła – po zmroku miasto zupełnie zmienia swój klimat – z centrum biznesu i ośrodka wiary katolickiej, w całonocną imprezę taneczną. To niesamowity widok widzieć setki kobiet wychodzących z domu wystrojonych tak, jak na galę oscarową. Chcielibyśmy zaznaczyć, że dla Argentyńczyków tango to nie tylko taniec, ale cała kultura i rytuały, które kręcą się wokół niego. Argentyńczycy posiadają nie tylko wzory setek tanecznych figur, ale także cały wzór zachowania mężczyzny względem kobiety i kobiety względem mężczyzny. Nam zależało na tym, by zobaczyć tradycyjne tango milonga. Polecono nam udać się w sobotę wieczorem do dzielnicy Tribunales, która słynie z wielkiego zabytkowego teatru Colon oraz sztuki ulicznej. W Tribunales jest także wiele klubów, w których tańczy się tradycyjne tango. Nasza wizyta w Buenos Aires wyglądała więc tak, że całymi dniami zwiedzaliśmy stolicę, a wieczorami chodziliśmy oglądać i tańczyć tango.

https://planetescape.pl/kraj/argentyna/

Co warto zobaczyć w Buenos Aires?
Ale nie samym tańcem człowiek żyje i na pewno większości z Was bardziej interesuje, co warto zwiedzić w Buenos Aires. Od razu ostrzegamy, że miasto jest tak ogromne, że skupiliśmy się na najbardziej typowych atrakcjach, które znajdują się w centrum – Microcentro, kolorową La Boca i kolonialną San Telmo. I tak, Microcentro to najbardziej historyczna część, a spacer ulicą Avenida de Mayo pozwoli Wam mniej więcej zorientować się w obecnej tu architekturze i stylu. Są tu i tradycyjne kawiarnie i punkty widokowe, ogólnie sam spacer sprawia wiele radości i satysfakcji. My doszliśmy do głównego placu, obejrzeliśmy zabytkowe budynki rządowe i pojechaliśmy na La Boca, która jest jedną z najbardziej fotogenicznych dzielnic. Zakochaliśmy się w niej bez reszty – w La Boca nie ma chyba zwykłego białego domu, wszystkie budynki pomalowane są na żywe kolory, żółty, niebieski, pomarańczowy, zielony – tworząc razem niesamowitą mozaikę. My czuliśmy się trochę jak w kostce Rubika. Co ciekawe, La Boca jest dzielnicą robotniczą, zamieszkiwaną przez samych Argentyńczyków. Cieszy się także nieciekawą sławą, bo ponoć zdarza się tu więcej przestępstw, niż w innych miejscach Buenos Aires. Jednak najbardziej turystyczne miejscówki są w bezpieczne, chociaż trzeba pilnować portfela. Ostatnią dzielnicą, do której się wybraliśmy była San Telmo, znana z tego, że zachowało się w niej kolonialna architektura: budynki z charakterystycznymi falowanymi balkonami, wąskie brukowane uliczki i latarnie z kutego żelaza. Do San Telmo wybraliśmy się z lokalną przewodniczką, co bardzo polecamy.

Kilka dni w Patagonii
Następnie zmieniliśmy nieco klimat i udaliśmy się na kraniec Argentyny, do wyludnionej Patagonii. Niektórzy mówią, że tutaj kończy się świat, co nie jest dalekie od prawdy – chociaż w Buenos Aires można kupić wycieczkę do tutejszych parków narodowych. My zdecydowaliśmy się na Park Narodowy Torres del Paine, najczęściej odwiedzany przez turystów, ze względu na pingwiny i lodowce. W Torres del Paine na wyspie Magdaleny możemy zobaczyć kilkadziesiąt tysięcy pingwinów, które na co dzień wiodą spokojny żywot. Są chronione przez straże Los Glacieres, więc nie można ich głaskać ani karmić. Drugą atrakcją tego parku są kilkumetrowe lodowce, do których można podpłynąć łodzią.